Po pierwsze co nagle to po diable. Czyli zrzucanie wagi w dzień lub dwa to bzdura i nie jest to zdrowe dla organizmu.
Co do sprawności fizycznej jest ona bardzo ważna. Jednak moim zdaniem ważniejszy jest aspekt psychologiczny. Czyli MOTYWACJA I DETERMINACJA.
Co do nadwagi, to powiem tak tłuszcz jest jednym z najlepszych przy wyprawach długodystansowych zmagazynowanym źródłem energii. Dlatego przed wyprawami warto odwiedzać Pizzernie i śmieciowe jedzenie.
Z mojego doświadczenia podczas wyprawy wzdłuż Wisły:
09.07.2013
Waga 90,8 kg
BMI 25,2
Zawartość Wody 47,8 %
Obwód w pasie około 102 cm
29.07.2013
Waga 85,8 kg
BMI 19
Zawartość Wody 53 %
Obwód w pasie 95 cm
10.08.2013
Waga 85 kg
BMI 16,7
Zawartość Wody 54 %
Obwód w pasie 93 cm
Przed wyprawą jadłem opór, wszystko. Miałem wcześniej dietetyka, który chciał zrobić zapas glikogenu w moich mięśniach, ale jego dieta bardzo wysoka w białko uczuliła mnie (tzn pewnie jakiegoś rodzaju białka mój organizm nie trawi) więc wróciłem do swoich metod jak widać skutecznych.
Dlatego uważam, że tkanka tłuszczoa jest bardzo ale to bardzo ważna

Nie będę mówił o niej w aspekcie zimy i gór bo to oczywiste.
Apropo marszu wzdłuż naszej lini brzegowej.
To jest to 500 km, zrobienie w miesiąc hmm (mój wynik to kilkanaście dni), ale każdy aspekt jest ważny (np. pora roku, deszcze itd więc nie o czas tu chodzi ale o to czy zrealizowałeś swój plan). Mi w miesiąc dokładnie 32 dni udało się zrobić ponad 1047 km. Ale i tak gratuluje. Zgłoś się do aby CIę Kuba Terakowski dodał do pocztu długodystansowców bałtyckich.